Bardzo statyczny, pozbawiony naiwnej konwencki westernu z upadłymi kobietami w barze i kawalerią na końcu filmu. Bardzo fajne kreacje wszystkich bohaterów - Stone i Hackman wypadli moim zdaniem świetnie, Crow i diCaprio bardzo dobrze. Wspaniała muzyczka Alana Silvestri, głównego motywu można słuchać wiele razy. Do tego genialny klimat- senne brudne miasteczko i turnieje rewolwerowców na głównej ulicy - nie jeden czy dwa ale mnóstwo, jeden za drugim. Najfajnieszym turniejem był według mnie ten między ojcem i synem, a jego finał mnie zaskoczył, bowiem stawiałem na tego co przegrał. Ten western jest jak ręka rewolwerowca, inne to ręce farmera.