...i nietrudno się domyśleć jaki może być efekt. 3-ligowe aktorstwo i efekty specjalne, chaotyczny montaż i zwyczajnie głupawy scenariusz. Trochę podpatrzone u Bonda, trochę u Batmana, a jeszcze kilkoro pajacujących francuzików przywodzi na myśl Żandarma z St. Tropes. Tylko, że Żandarm miał być i był śmieszny, a kompani naszego bohatera Largo W. są zwyczajnie żałośni. Szczerze odradzam tę idiotyczną historyjkę...
[UWAGA SPOILER] [UWAGA SPOILER] [UWAGA SPOILER] [UWAGA SPOILER]
W skrócie: kudłaty superbohater-superbogacz biega i skacze bez konkretnego celu. Wszystko dlatego, że chciał spieniężyć swój majątek i przekazać całość na biedne dzieci gdzieś tam (chlip, chlip, chlip...). Ale okazuje się, że to nie takie proste, nie wszystkim to się podoba i Trybunał Karny oskarża o zbrodnie przeciwko ludzkości. Wszyscy depczą mu po piętach. W dodatku musi uratować miłość swojego życia z rąk wstrętnego generała dziesiątkującego ludność w Birmie (niestety to się nie udaje - do Bonda temu bośniackiemu bohaterowi trochę jednak daleko). Na koniec jeszcze zwrot akcji z gatunku tych "średnio zaskakujących" i... nareszcie koniec.